Od dawna wiadomo, że w człowieku walczą te dwie moce: sacrum i profanum. Kim jest "Ida". Powoli, w pięknym ujęciu fotograficznych zdjęć dowiadujemy się, że jej rodzice nie żyją. Nie żyją bo byli żydami.
Delikatny przekaz sugeruje, że Polacy też byli antysemitami. Film nie tłumaczy jednak tego. Razem z ciotką, wysoko postawioną sędziną, która skazała więźniów na karę śmierci poznaje samą siebie.
I w tej roli zjawiskowa Agata Kulesza.
Nie zamierzam chwalić filmu, cenię go za to, że zostawił zakończenie otwarte choć jednoznaczne.
Podoba mi się umiar: Umiar w dialogu, w tworzeniu postaci. Umiar w życiu.
To film, który powinniśmy obejrzeć. Wierzę w to,że te nagrody nie są przypadkowe. Przede wszystkim za "psychologię postacie". Agatę Trzebuchowską ogląda się z przyjemnością. Wyczuwa się,że jest najważniejszą postacią chociaż wokół niej grają inni. To ona rządzi na ekranie.
Warto obejrzeć "Idę" i skonfrontować się z czasami, które dla nas były całkiem obce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz