poniedziałek, 15 grudnia 2014

W POSZUKIWANIU TOŻSAMOŚCI CZYLI DROGA "IDY". NASZE SACRUM I PROFANUM WEDŁUG PAWŁA PAWLIKOWSKIEGO.

 "Ida" to film, który nagle został doceniony. Zawsze chciałam obejrzeć ten film. Zaznaczę, ze dla mnie lata sześćdziesiąte są kompletnie obce. Jestem dzieckiem roku 1985. Film był dla mnie "bajką". Ale urzekła mnie psychologia postaci Idy. Ida to nasze sacrum. Film jest skupiony na Idzie i jej pochodzeniu. Młoda, piekna zakonnica w poszukiwaniu swej tożsamości spotyka ciotkę Wandę Gruz. Nasze profanum.
       Od dawna wiadomo, że w człowieku walczą te dwie moce: sacrum i profanum. Kim jest "Ida". Powoli, w pięknym ujęciu fotograficznych zdjęć dowiadujemy się, że jej rodzice nie żyją. Nie żyją bo byli żydami.
Delikatny przekaz sugeruje, że Polacy też byli antysemitami. Film nie tłumaczy jednak tego. Razem z ciotką, wysoko postawioną sędziną, która skazała więźniów na karę śmierci poznaje samą siebie.
I w tej roli zjawiskowa Agata Kulesza.
       Nie zamierzam chwalić filmu, cenię go za to, że zostawił zakończenie otwarte choć jednoznaczne.
Podoba mi się umiar: Umiar w dialogu, w tworzeniu postaci. Umiar w życiu.
Umiar w filmie. Film jest dyskretny, skromny. I doskonale pokazuje czasy, które są dla mnie obce.
To film, który powinniśmy obejrzeć. Wierzę w to,że te nagrody nie są przypadkowe. Przede wszystkim za "psychologię postacie". Agatę Trzebuchowską ogląda się z przyjemnością. Wyczuwa się,że jest najważniejszą postacią chociaż wokół niej grają inni. To ona rządzi na ekranie.
Warto obejrzeć "Idę" i skonfrontować się z czasami, które dla nas były całkiem obce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz